0
Twój koszyk

Rodem z Hollywoodu…

Wpadając w melancholię wieczorną postanowiłam opowiedzieć Wam historię niczym z Hollywoodu. Część podanych informacji to najprawdziwsze fakty powiadam wam, część to być może literacka fikcja, być może nie – interpretację pozostawiam Wam. Włączcie poniższy soundtrack i wsłuchajcie się w opowieść mroczną i niezwykłą, której bohaterem głównym jest… papier.

Zarysuję zatem tło opowieści. Poznań, wiek XIX, rok bliżej nieznany – mój niezwykle przedsiębiorczy przodek Teodor Kręglewski otwiera w Wągrowcu papiernicze przedsiębiorstwo, na pohybel pruskiemu okupantowi. Księgi handlowe notują pierwszy wpływ kasowy w roku 1881 r. Ś.p. Teodora nie odstraszały częste rewizje i szczegółowe inspekcje władz pruskich, które zapobiec miały krzewieniu polskości.

W 1910 roku Edward Kręglewski, syn wspomnianego, przenosi dział wytwórczy i hurtowniczy do Poznania, otwierając Fabrykę Ksiąg Handlowych, Kopert i Kajetów. Znakiem firmowym Fabryki były dwa kręgle oraz inicjały Kręglewskich. W 1913 roku fabryka posiadała 20 maszyn i zatrudniała 35 pracowników – ale już za chwilę Edward potroił liczbę maszyn i zatrudnił kolejne 45 osób. Prężnie rozwijająca się firma przenosi się w 1920 roku na Garbary – do gmachów fabrycznych wykupionych prosto z niemieckich rąk. Moi pradziadowie doglądają produkcji artykułów szkolnych, ksiąg handlowych oraz kopert, wprowadzają nowoczesne maszyny i rozbudowują obiekty fabryczne. 

Spod maszyn Fabryki wychodzi dziennie 600 000 kopert i 30 000 zeszytów szkolnych. Z okazji 25-lecia firmy postanowiono zobrazować ile to jest 600 000 kopert, więc obliczono, że koperty w słup ułożone równają się wysokości wieży Eiffela (300m) i przewyższają ratusz poznański prawie czterokrotnie. Fabryka działa nieprzerwanie do wybuchu II wojny światowej. Po wojnie działalność fabryki zostaje wznowiona na krótką chwilę, jednak już z dniem 26 października 1949 roku zostaje ustanowiony przymusowy zarząd państwowy nad przedsiębiorstwem Kręglewskich. Przymusowy zarząd państwowy powierzony zostaje Poznańskim Zakładom Papierniczym w Poznaniu i wchodzi w życie natychmiast. 

Tylko jeden komunikat mam do złodziei – DO CZORTA, ODDAWAJCIE FABRYKĘ! FABRYKA W RĘCE RODZINY!* Czytam również w Głosie Wielkopolskim, że latem 2021 roku w ramach akcji „Zabytek Otwarty” Fabryka została otwarta dla zwiedzających – nasze zaproszenia VIP zapodziały się gdzieś chyba, do diaska.

Wracając do meritum – po śmierci mojego dziadka, będącego wnukiem ś.p. Edwarda Kręglewskiego, odnaleźliśmy papiury wszelakie – kalki kreślarskie, koperty, kajety, notesy. I niczym Rejtan rzuciłam się do tych papiurów zaraz, żeby nie wyrzucać niczego broń Boże. Więc trafiło wszystko w moje ręce i dziś właśnie, tej upalnej lipcowej niedzieli, postanowiłam zdmuchnąć z tych papiurów kurz. I zapragnęłam się zjednoczyć z historią Fabryki i dodać swoją kropkę nad i temu. Pożółkłe arkusze kalki wchłonęły farbę koloru rubinowego, ożywiając historię Fabryki raz jeszcze.

*spoiler alert tu niestety, Trybunał Europejski orzekł, że Fabryka się nam, rodzinie, nie należy, więc definitywnie tereny zagrabione są i pozostaną w rękach miasta. Aktualnie ziemie te zajmuje Uniwersytet Artystyczny.

A jeśli...

…chcesz kupić linoryty odbite na tym historycznym papierze, zapraszam Cię do Sklepu Osobliwego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *