Zebrało mi się dnia pewnego na wspomnień czar, więc dzisiaj zapraszam na post wielowątkowy – o historii niesamowitej, usłanej przeszkodami i wybojami, ale za to też zakończonej przeszkodami i wybojami lol. A tyczyć się to będzie mej wyuczonej profesji, czyli bycia projektantem mody. Zapraszam na lekturę zdumiewającą, momentami szokującą i też nieprawdopodobną. Opowieść ta dzieli się na 3 akty, ale zanim przejdziecie dalej – włączcie soundtrack poniżej.
Wydarzenia Osobliwe i Obrzydliwe - przed świtem
A wydarzenia te sięgają bodajże roku 2013. Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, prawie że w samym centrum Poznania mieściła się uczelnia zwana School of Form. I tamże nastąpiło pierwsze istotne wydarzenie dla tej opowieści – zapoznanie z Katą Kwiatkowską. Ramię w ramię idąc realizowałyśmy projekty kolejne i żyłyśmy sztuką i pięknem, ale też brzydotą i filozofią i wieloma innymi rzeczami, co do których nam się zdawało, że będą trwać wiecznie (spoiler alert NIE TRWAŁY WIECZNIE). I tak też minęło lat parę.
Aż w końcu nadszedł moment fundamentalnego pytania i wyboru ostatecznego. O czym będzie nasz dyplom? Na jaki temat chciałybyśmy rzucić światło ostre i brutalne? Interesowały nas kwestie następujące: 1. problem nadprodukcji ubrań i fast fashion, 2. kondycja psychiki człowieka XXI wieku i jego uwikłanie w konsumpcję, reklamy, standardy, którym należy sprostać – i inne koszmarki. No i dobra, ale co dalej? Uszyć ubrania to jedno – my potrzebowałyśmy dla nich kontekstu.
Przypadkiem zupełnym okazało się, że Banksy tymczasowo otwiera w Wielkiej Brytanii bardzo osobliwy park rozrywki. Najszczęśliwsze miejsce na Ziemi w krzywym zwierciadle. Zdobycie biletów graniczyło z cudem. Mając bilety w koszyku system celowo się zawieszał, biletów brak, error 505. Wtem – do najbardziej pechowej osoby na świecie w końcu uśmiechnął się los. Kata zdobyła dla nas bilety. Sprawdźcie poniższy link, żeby wchłonąć atmosferę Dismalandu:
Dismaland okazał się dla nas istotnie najszczęśliwszym miejscem na Ziemi – bez hipokryzji, obłudy i zakłamania. Ponieśmy konsekwencje tego kim i czym stał się człowiek. Przez moment chciałyśmy tam nawet zamieszkać, musiałyśmy natomiast wrócić, ponieważ czekała nas bardzo znacząca misja. I wiedziałyśmy już dokładnie co musimy zrobić.
koniec aktu pierwszego.
W oku cyklonu Wydarzeń Osobliwych i Obrzydliwych
Koncept był bardzo prosty – stworzyć fizyczny sklep odzieżowy w krzywym zwierciadle. Na pozór zwykły sklep, bo i obsługa i wieszaki i plakaty i ubrania. Ale przyjrzysz się metkom i widzisz już coś zgoła innego.
Cały plan opierał się na idei zaprojektowania eventu otwarcia sklepu odzieżowego. To znaczy – przybywasz, oglądasz, wchodzisz w interakcję z obsługą, która ma Ciebie dość już na wstępie, słuchasz komunikatów lecących z głośników, krzywisz się na widok metek.
Część druga tegoż eventu zarezerwowana była wyłącznie dla VIP-ów – i to była przestrzeń na zaprezentowanie naszych odzieżowych rzeźb w ubraniowo-post-apokaliptycznej przestrzeni.
No i do zrealizowania tego planu przystąpiłyśmy. Musiałyśmy jedynie urzeczywistnić następujące następujące punkty:
Idea była następująca – ukazać obłudę i hipokryzję ziejącą z reklam odzieżowych, komunikatów sprzedażowych i innych tam, ale też nasze uwikłanie w pęd kupowania. Pokazać jak daleko leży brudny, zakurzony, tani świat produkcji od lśniącego, wybielonego, szczęśliwego świata konsumpcji.
I tak też zrobiłyśmy. Z wielką przyjemnością zapraszam Was na ponowne przeżycie otwarcia The Bill Concept Store pod poniższym linkiem:
Zapraszam Was również na naszego lekko zakurzonego Instagrama dotyczącego tego projektu:
Duma nas rozpierała tak, że lepiej nie pytać. Oczywiście do czasu.
koniec aktu drugiego.
Na gruzach Wydarzeń Osobliwych i Obrzydliwych
Święciłyśmy triumfy, zachwycone efektem końcowym naszej wielomiesięcznej pracy. Chciałyśmy szerzyć świadomość o The Bill Concept Store, zaczęłyśmy pojawiać się to tu, to tam, w różnych publikacjach. Aż pewnego dnia odebrałam telefon – zadzwoniły do nas Wysokie Obcasy, żebyśmy pojawiły się w ich artykule dotyczącym świadomej mody. No kurde wow, jasne, jedziemy, od dziecka z jakiegoś powodu marzyłam, by znaleźć się w Wysokich Obcasach. Walizy zapakowane, pociąg rusza, w drogę. No i tym samym znalazłyśmy się z naszym The Billowym dzieckiem ponownie w oku cyklonu – w Warszawie znaczy się. Żeby wytłumaczyć to co stało się później, posłużę się poniższym cytatem:
"Ta niezgodność między człowiekiem a jego życiem, pomiędzy aktorem a dekoracją, jest właśnie poczuciem absurdu."
Albert Camus
No i jakby trochę tak się stało – wysmarowane tonami podkładu i żelu do włosów, wysłuchawszy opowieści o wczorajszej imprezie, gdzie Aperol i glamur i luksus się lały strumieniami, stanęłyśmy do zdjęć.
I nagle same stałyśmy się karykaturami tego, co negowałyśmy, ale jak do tego doszło – naprawdę nie wiem.
Spuściłyśmy zasłonę milczenia na to zdarzenie. Jakiś czas później nadarzyła się bowiem kolejna okazja, by The Billa posłać w świat – otrzymałyśmy propozycję, by być częścią cyklu wystaw i edukacyjnych eventów, organizowanych w ramach rządowego konkursu. Szybko okazało się jednak, że chyba nie da rady, bo nazwa obraźliwa i wszystko w ogóle takie jest troszkę za bardzo obraźliwe, ale jak byśmy zmieniły nazwę i całą resztę, to może jakoś by to poszło. Wydawało mi się to dziwne, że można poczuć się obrażonym wystawą edukacyjną, ale nie istotą tego, o czym ona mówi – czyli wyzyskiem prowadzącym do uszczerbku na zdrowiu jak również i do śmierci ludzi, którzy szyją Twoje dżinsy za 29,99 zł.
Niemniej jednak – odpuściłyśmy. Dochodzimy już do końca tej historii i do puenty, ale zanim to nastąpi – przyjrzyjcie się proszę grafice obok. Wiecie co to jest?
Otóż tak, jest to wisienka na torcie. Wisienką na torcie okazał się fakt, że nasz wypracowany miesiącami koncept został zapożyczony i wykorzystany, naturalnie bez naszej autoryzacji.
koniec aktu trzeciego.
Autorką wszystkich publikowanych zdjęć, poza zdjęciem z Wysokich Obcasów, jest Kata Kwiatkowska.