Świętosława

Wszyscy pamiętamy, jak w 2017 się okazało, że tajemnicze miejsce wikińskiego pochówku, odkryte po raz pierwszy w 1880, to nie Grób Nieznanego Wikinga, jak wszyscy żeśmy myśleli – a Nieznanej Wikinżki. Więc się posypały zaraz takie wizje dumnych Walkirii, wojowniczek uzbrojonych w topory i tarcze drewniane, co jak równy z równym z mężczyznami szły w szeregach – ale mało kto wie, kto był prawdziwą OG („Original Gangsta” przyp.red.), zwaną nawet „matką Wikingów”. I że była to w istocie… Polka. Nie zapomnijcie odpalić soundtracku i lecimy z tematem. 

Poznajcie Świętosławę – której legenda cały czas rośnie i powodem jest do dumy polskiej, ale też i szwedzkiej. Świętosława jawi nam się jako „heroiczna krzewicielka wiary i cywilizacji chrześcijańskiej wśród pogańskich Skandynawów”, matka królów, Walkiria. Córka Mieszka I, siostra Bolesława Chrobrego, która po swej matce, Dobrawie (odgrywającej rzekomo kluczową rolę w decyzji o przyjęciu chrztu przez Mieszka) odziedziczyła zamiłowanie do krzewienia chrześcijaństwa tu i tam. Gdy przyszedł ożenku czas, wybór padł na Eryka zwanego Zwycięskim, króla Szwecji, który niewątpliwie był na fali – założył miasto Sigtuna, gdzie bite były pierwsze monetki, dokonał subtelnego przejęcia ziem duńskich od Swena Widłobrodego (który pokornie udał się na 14 lat wikińskiej tułaczki i grabieży angielskich klejnotów). W końcu urodził mu się również i syn, Olaf Skotkonung, który pretendował do bycia godnym następcą swego ojca, słowem – triumf i sukces. Eryk miał jednak dwa problemy.

Pierwszym z nich był fakt, że Eryk był odrobinę rozdarty i trochę zagubiony – raz przyjmował chrześcijaństwo, a zaraz znowu modły gorliwe do Odyna. Mało tego, według Odda Snorrasona, XII w. islandzkiego mnicha, Eryk zdecydował się ostatecznie odsunąć Świętosławę: „ale ponieważ trudno było z nią wytrzymać, była bowiem butna i zawsze stawiała na swoim, rozwiódł się z nią”. Świętosława załamała ręce, ale już niebawem, cały w bieli, pojawił się Olaf Tryggvason. 

Olaf Tryggvason, król Norwegii, wychowany na Rusi, wikińskie rozboje rozpoczął już rzekomo w wieku lat 12, wypływając na Bałtyk z grupką kamratów. Już zaręczyny były dogadane, lecz rzeczony Olaf poskąpił kupując pierścień zaręczynowy i tak się stało, że złota obrączka, którą Świętosława otrzymała, okazała się być mosiężną. Hańba i upokorzenie, Olaf postanowił odwrócić uwagę od tej zniewagi nakłaniając Świętosławę do chrztu (zaraz, zaraz – przecież Świętosława miała chrześcijaństwo krzewić, więc jaki chrzest wariacie? O tym zgrzycie przeczytasz w epilogu). Jak donosi nam Odd Snorrason, przejście na chrześcijaństwo było warunkiem małżeństwa, a że Świętosława odmówiła, została spoliczkowana olafową rękawicą i upokorzona tym samym.

Tego było już za wiele, w związku z czym Świętosława postanowiła zagrać va banque – wchodząc w związek małżeński ze Swenem Widłobrodym (raz już pokonanym przez Eryka Zwycięskiego, który nie mógł mu już stanąć na drodze, albowiem zmarł był). Olaf Skotkonung, syn Świętosławy, oddał Swenowi Danię, a następnie obaj zostali podpuszczeni przez Świętosławę – która wedle powiedzenia „ta zniewaga krwi wymaga” była istotnie żądna krwi. Doprowadziło to wszystko do bitwy 3 królów, bo Swen z Olafem Skotkonungiem zasadzkę uradzili i w sam środek tej zasadzki wpłynął Olaf Tryggvason z okrętami pod Svold. Chcąc uniknąć abordażu i dopłynąć do innych statków lub też może zakończyć swój ziemski żywot – tego wrześniowego dnia 1000 roku rzucił się w wodę, z głębin której już się nie wynurzył. 

Swenowi i po tym zdarzeniu sprzyjała fortuna, albowiem udało mu się zająć również Londyn i Anglię, spłodził również dwóch synów, Haralda i Kanuta Wielkiego. Musiał jednak podzielać zdanie Eryka, bo, jak czytamy w relacjach wścibskiego Thietmara z Merseburga (który spowinowacony był z Bolesławem Chrobrym podobno, to i miał plotki z pierwszej ręki o jego siostrze), Swenowi skończyła się cierpliwość i domniemywać można, że zmęczyły go królewskie intrygi – wygnał Świętosławę, która skryła się u swego brata Bolesława. I dopiero po śmierci Swena synowie Harald i Kanut sprowadzili matkę z powrotem. Jak pisze Kamil Janicki, trudno się dziwić, że Świętosławę nazywano matką królów – Harald, Kanut oraz Olaf, wszyscy zasiadali na skandynawskich tronach, a Kanut, słusznie nazywany Wielkim, władał imperium Morza Północnego. 

Taka również krąży legenda, że wielu możnych władców prosiło Świętosławę o rękę, co może stać się męczące z czasem. Aby pozbyć się natrętnych zalotników, ale też by nauczkę dać tym, którzy jeszcze nie zaczęli się zalecać, Świętosława nakazała podpalić dom, w którym jeden pretendent do jej ręki z drugim – wypoczywali. A był to Harald Grenske, którego żona Asta była już przy nadziei i urodzić miała Olafa – który okazać się miał później świętym patronem Norwegii. Towarzyszem Haralda i drugim pretendentem był natomiast Wisawald z Rusi. RIP.

I z tą wielką polsko-szwedzką historią o królowej-matce Wikingów jest tylko jeden problemik, komplikacja i zgryzota – Świętosława najprawdopodobniej była też Sygrydą (lub Sygrydą Storradą, czyli Sygrydą Dumną), która najprawdopodobniej była też Gunhildą. 

epilog

Kwestia jest taka, że życiorys Świętosławy-Sygrydy-Gunhildy jest napakowany przygodami, incydentami i epizodami tak, że wręcz niemożliwym zdaje się, że przeżyła to wszystko jedna osoba. Wiemy na pewno, że Świętosława-Sygryda-Gunhilda była żoną Swena Widłobrodego i matką Kanuta oraz Haralda. Domniemuje się jednak, że nie do końca chodziło tu o córkę Mieszka I, a raczej o córkę wendlandzkiego króla Burysława, którego ktoś pomylił z Bolesławem (Chrobrym), a jak Bolesław to prawie Mieszko, bo ojca z synem pomylono no i stąd ferment. Powstaje jednak pytanie następujące – jeśli nie była to córka Mieszka lub wedle szwedzkich teorii (bo nie wystarczy Szwedom, że nas złupili podczas potopu to teraz jeszcze zawłaszczają nasze historyczne postacie, psiakrew!*) nie była to Polka w ogóle, to dlaczego po wygnaniu przez zniesmaczonego Swena wróciła do Polski – a nie np. do Szwecji, gdzie przecież urzędował jej syn, Olaf Skotkonung? 

Jedno jest pewne – historycy do dziś spierają się o to, kim naprawdę była Świętosława-Sygryda-Gunhilda, a nawet czy w ogóle istniała. I jest duża szansa, że nigdy nie dowiemy się, gdzie kończy się prawda, a zaczyna legenda.

*zaznaczę od razu, że to był tylko skämt, czyli po szwedzku żart, bo czuję gorący oddech poprawności politycznej na karku. Niniejszym ogłaszam, że nie mam nic do Szwecji, regularnie kupuję w IKEI i nawet zdarza mi się słuchać Abby. Można się rozejść.

Zapraszam Was również  na koniec do tej karuzeli śmiechu, jaką niewątpliwie są te memy i jest to bingo, co to podsumowuje żywot Świętosławy. Dostajesz tanią, mosiężną podróbę zamiast szlachetnego, złotego pierścienia zaręczynowego? Masz roztrojenie jaźni, bo nie wiesz, czy jesteś Świętosławą, czy może Sygrydą, a w zasadzie to też możliwe, że jesteś Gunhildą? Odmawiasz przyjęcia chrztu? Gratulacje, możesz oficjalnie utożsamić się ze Świętosławą. 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top