Do fanów najznamienitszych czekolad i czekoladek – kto słyszał, kto próbował belgijskich czekoladek firmy Godiva? Okazuje się, że historia która stoi za tymi belgijskimi słodyczami jest znacznie bardziej smakowita, niż mogłoby się wydawać.
Ale zanim przejdziemy dalej, zapraszam Was do włączenia soundtracku do tej historii:
XI wiek. Lady Godiva (której imię, w oryginale Godgifu, oznacza w staroangielskim tyle co „boży dar”) razem z mężem Leofrykiem prowadzą spokojne, bogobojne życie w zimnym i deszczowym Coventry. Leofryk jest earlem Mercji – earl to najstarszy brytyjski tytuł feudalny i co ciekawe – słowo wywodzi się ze skandynawskiego „jarl” (kto oglądał serial „Wikingowie”, ten wie w czym rzecz). Earl był z początku po prostu człowiekiem możnym i majętnym, z czasem zyskał całkiem konkretne przywileje – mógł być namiestnikiem królewskim lub zarządcą prowincji. No więc earl Leofryk i lady Godiva wychowują dziewiątkę dzieci, uczą ich 10 przykazań, a w wolnych chwilach łożą mnóstwo kasy na różne kościelne instytucje. Powołują do życia klasztor Benedyktynów w Coventry na terenach zrujnowanych przez Duńczyków – według Johna z Worcester wybudowali tenże klasztor od podstaw zupełnych, ubogacili go o zdobne ornamenty tak bogate, że w całej Anglii próżno było szukać takiej obfitości złota, srebra i szlachetnych kamlotów. Lady Godivie mogło się to wydawać uber opłacalne, bowiem jeszcze przed tą hojną inwestycją, gdy nawiedziła ją choroba, zapisała rzekomo cały majątek swego pierwszego małżonka klasztorowi w Ely – i ozdrowiała.
Earl Leofryk* musiał jednak skądś wziąć kapitał na bycie hojnym i bogobojnym – a najłatwiej było pozyskać tenże od swoich podwładnych. Wedle legendy spisanej przez angielskiego mnicha Rogera z Wendover, lady Godiva zapłakała rzewnie nad drastycznymi zobowiązaniami finansowymi, które król Leofryk nałożył na ludność Coventry. Leofryk okazał się jednak ludzkim panem i obiecał obniżyć podatki pod jednym tylko warunkiem: jego żona ma przejechać konno przez całe miasto – nago. Lady Godiva przystała na propozycję i rozpuszczając swoje długie, miękkie włosy, które zakryły strategiczne części jej ciała dosiadła konia i w towarzystwie dwóch odzianych kobiet ruszyła na przejażdżkę po mieście. Tłumy gapiów obserwowały jej bohaterski czyn, a Leofryk dotrzymał słowa i obniżył podatki.
W innej wersji legendy, która ewoluowała najprawdopodobniej w XVII wieku, lady Godiva przystała na warunki Leofryka, poinstruowała jednak wszystkich mieszkańców, by zamknęli się w domach i pod żadnym pozorem nie podglądali, gdy będzie nago przemierzać miasto. Wszyscy pokornie wysłuchali prośby, oprócz pewnego krawca, przezywanego potem Tomem Podglądaczem, który nie zastosował się do rzeczonej obietnicy i przez otwór w okiennicy śmiał podejrzeć lady Godivę. Za swą zuchwałość został ukarany ślepotą. Według niektórych historia o nagim przejeździe przez miasto mogła być elementem purytańskiej propagandy, która miała oczerniać lady Godivę.
W XVII wieku w annałach miasta Coventry pojawia się informacja o procesji, która odtwarza legendarny przejazd lady Godivy przez miasto (a w jej postać wciela się chłopiec z gospodarstwa Jamesa Swinnertona), a do XIX wieku procesja ta została już na stałe przypisana do 8-dniowego targu w Coventry. Procesja była pretekstem do tego, by ocenić, czy aby na pewno kobieta odgrywająca rolę lady Godivy jest naga – co stało się powodem do społecznych sporów. Zaczęło to razić osoby związane z kościołem, zatem odtwórczynie roli lady Godivy zaczęły nosić lekkie, zwiewne, białe sukienki – coby przypadkiem nikogo nie zgorszyć. Do początków XX wieku nie ujawniano nawet nazwisk kobiet, które wcielały się w legendarną postać. Procesje stawały się coraz rzadsze, aż w końcu odeszły w niepamięć – przywrócone dopiero z początkiem XXI wieku, teraz w bardziej artystycznej formie są częścią trzydniowego festiwalu muzycznego w Coventry.
*
Do teraz trwa spór dotyczący tego, jaką postawę reprezentował Leofryk. Czy istotnie był władcą rządzącym ciężką ręką, który wymagał od swoich podwładnych płacenia nierzeczywistych podatków? Czy może była to tylko opowieść snuta na potrzeby legendy o lady Godivie?
A jeśli...
…chcesz kupić linoryt inspirowany postacią lady Godivy, to zapraszam Cię do Sklepu Osobliwego.